Wielu z nas próbowało sobie wyobrazić, co znalazłoby wyraz w innym filmie widmie: niezrealizowanej przez Luchina Viscontiego ekranizacji W poszukiwaniu straconego czasu, podzielając zdanie Antoine’a Compagnona, że „reżyser Zmysłów, Geparda i Niewinnych (nakręconych na podstawie powieści Gabriela d’Annunzia) prawdopodobnie lepiej poradziłby sobie z niejednoznacznością rozpiętego między dwoma stuleciami dzieła Marcela Prousta”2 niż twórcy filmowi, którzy podjęli się tego ryzykownego przedsięwzięcia. Czytaj dalej „Proust–Visconti”
Dziennik pisarza w piżamie
Są obrazy, które trzymają czytelnika za kark i wtykają mu nos w książkę, tak że wydaje mu się, że czyta nie książkę, lecz samego pisarza. Czytaj dalej „Dziennik pisarza w piżamie”
O sztuce zanudzania opowieściami o swoich podróżach
Upierdliwy, kto jak Ulisses zwiedził piękne kraje. Na kilku snujących barwne opowieści złotoustych, iluż przypada bowiem nudziarzy i natrętów! Iluż było mitomańskich Kartagińczyków, bajdurzących niestrudzenie o swoich wypadach na słoniach! Iluż trącających się rogami i roniących miód pitny Wikingów, rozpamiętujących z lubością swoje gwałty pod rozgwieżdżonym niebem! Iluż rycerzy, umiejących zepsuć najwspanialszą ucztę swoimi przydługimi monologami o wyprawach krzyżowych i autorskich metodach zarzynania Saracenów! Iluż powracających z Santiago de Compostela pielgrzymów, obnażających z dumą swoje umęczone stopy! Czytaj dalej „O sztuce zanudzania opowieściami o swoich podróżach”
Wiosenną porą
Kiedy przychodzą pierwsze pogodne dni, kiedy ziemia budzi się i znów zazielenia, kiedy ciepłe, wonne powietrze pieści nam skórę, wpada do piersi i zdaje się docierać do samego serca, nachodzi nas niejasne pragnienie szczęścia, chce nam się biegać, chodzić bez celu, szukać przygód, upajać wiosną. Czytaj dalej „Wiosenną porą”
Caritas
Dziewczyna kuchenna była osobą prawną, trwałą instytucją, której niezmienne kompetencje nadawały rodzaj ciągłości i tożsamości mimo kolejnych przejściowych form, w których się przejawiała, nigdy bowiem ta sama nie zostawała u nas przez dwa lata z rzędu. Tamtego roku, kiedy jedliśmy tyle szparagów, dziewczyną kuchenną, do której zazwyczaj należało ich „skrobanie”, było biedne chorowite stworzenie, będące w dość zaawansowanej ciąży już, gdy przyjechaliśmy na Wielkanoc, tak że dziwiliśmy się nawet, że Franciszka obarcza ją tyloma sprawunkami i obowiązkami, zaczynała bowiem z trudem nieść przed sobą tajemniczy, z każdym dniem pełniejszy kosz, którego imponujący kształt rysował się pod jej luźnymi fartuchami. Czytaj dalej „Caritas”