Pracownia naprawiania życia

Bezdomny, Guitguit, 2013.

Żyło się więc pomalutku, o ile w ogóle można tak powiedzieć, bo życie na ulicy ma jednak pewne niedogodności (niepogoda, łupanie w krzyżu od siedzenia przez cały dzień trzydzieści-czterdzieści centymetrów nad ziemią albo od dreptania w miejscu na stojaka), w sumie jednak nie można było narzekać, najeść się można było lepiej niż w wojsku, i to wszystkiego: jogurtów, serów, wędlin, warzyw i innych wiktuałów, które wyrzucano co wieczór ze sklepu jeszcze w opakowaniu (błogosławione niech będą daty przydatności do spożycia!). Czytaj dalej → „Pracownia naprawiania życia”

Superfacet nie istnieje, no i co z tego?

Bieg w starożytnej Grecji. Ilustracja Waltera Crane'a do książki The Story of Greece Told to Boys and Girls Mary MacGregor (1914).

Facet Sportowiec
(okres używalności: 10 dni)

Na pierwszy rzut oka Facet Sportowiec ma same zalety: ma fajną sylwetkę, zdrowo się odżywia, jest pełen energii. Poznaliście się, powiedzmy, w sobotę wieczorem: było fantastycznie, tuż po północy, po jednej (co najwyżej) lampce wina pojechaliście do ciebie, żeby pogłębić znajomość (albo od razu pójść na całość, nie nasza sprawa). Czytaj dalej → „Superfacet nie istnieje, no i co z tego?”

Sztuka sypiania samej

Robert Redford. Fotos z filmu Był tu Willie Boy (1969).

Popołudniowy seans filmowy w Paryżu. Do kina w centrum kulturalnym Lucernaire chodziłam trzy razy w tygodniu. Na sali nigdy nie było więcej niż dziesięć osób. Tego dnia zaś byłam zupełnie sama – aż się odwróciłam i w odruchu solidarności skinęłam przyjaźnie do niewidocznego kinooperatora. Wyświetlano Trzy dni Kondora Sydney’a Pollacka. Robert Redford właśnie wychodzi z biura (placówki CIA) po kanapki. Kiedy wraca w swoim granatowym płaszczu z prowiantem pod pachą, jego koledzy już leżą martwi, podziurawieni kulami. Wie, że miał zostać zamordowany tak jak pozostali, że stanowi zagrożenie, że go znajdą, że musi uciekać. Ryzykując głową, znika za rogiem. Czytaj dalej → „Sztuka sypiania samej”

Zamordowani

Car Mikołaj II w Carskim Siole po swojej abdykacji w marcu 1917 roku.

MIKOŁAJ II ROMANOW

JEKATERYNBURG, 17 LIPCA 1918 ROKU
KONIEC ŚWIATA

— Kto idzie?

— Mikołaj Romanow!

— Przepuśćcie go!

Scena rozgrywa się 22 marca 1917 roku przed zamkniętą bramą pałacu w Carskim Siole — rezydencji Romanowów oddalonej o kilka kilometrów od Piotrogrodu (czyli Sankt Petersburga — ta nowa mniej germańska nazwa została nadana miastu w 1914 roku po wybuchu wojny z Niemcami). Obszarpany czerwonogwardzista w kaszkiecie na bakier z ironicznym uśmiechem na twarzy robi nieznaczny, w niczym nieprzypominający wojskowego salutu ruch w kierunku człowieka, który przywołał go z marmurowych stopni pałacu i kazał otworzyć bramę, a teraz wrócił do powozu, w którym siedzi Mikołaj II. Twarz byłego cara nie wyraża żadnych emocji, lecz wszystko w nim wrze. Czytaj dalej → „Zamordowani”