Dorastanie

Ludzie pytają, jak się mam, a ja odpowiadam, jak się ma moja matka. Siedzę w kawiarni przy place de la Bastille z przyjacielem, który mnie rozumie. To mężczyzna o wielkiej inteligencji, choć to nie inteligencja jest chyba tutaj najważniejsza. Kilka lat temu jego dziecko było o krok od śmierci. To raczej stąd bierze się jego empatia: z faktu, że kiedyś przestraszył się utraty miłości, że drżał o życie inne niż swoje. Uczy filozofii. Opowiadam mu o swojej matce, a on z nieskończoną czułością spuszcza oczy i cytuje Jankélévitcha, dla którego starość i śmierć była „usunięciem nieusuwalnego”.

Słysząc, jak w ten sposób nazywa ściskającą mnie za gardło niezgodę, odkrywam przed nim to, co taję przed innymi znajomymi. Że nie wiem, czy wytrzymam. Że wieczorem jestem cała połamana. Wszystko mnie boli, nawet paznokcie. Moje ciało ma teraz tyle lat, co moja matka i ja łącznie: sto trzydzieści sześć. Rano nie mogę zrobić kroku, tak kruche mam nogi – jak wszystkie kolosy, jak wszyscy ci, którzy mierzą siły na zamiary. Muszę przecież być bohaterką, skoro chcę oddalić śmierć. Mówię mu, że z ciężkim sercem patrzę, jak moja matka staje się dzieckiem – dzieckiem, któremu się tłumaczy, którym trzeba pokierować, które się karmi, pieści i przewija. I że, szczęście w nieszczęściu, mogę z nią teraz zrobić wszystko. Wszystko, tylko nie przywrócić jej siły. Ja, która nie mam dzieci, powtarzam w kółko: „Ona jest jak dziecko… zupełnie jak dziecko”. On zaś, który ma dziecko i niemal je stracił, wyjaśnia: „Nie. To nie to samo. Widzisz, przy dziecku twoim zadaniem jest wydobyć je z zależności. To więcej niż zadanie: to misja. Chociaż nie, czekaj… To nawet więcej niż misja: to przeznaczenie. Dziecko to ktoś, kogo czynisz samodzielnym. Dziecko cię opuści, żeby żyć. Dziecko ma szanse, żeby żyć – nawet jeśli jest chore, nawet jeśli kiepsko sobie radzi. Możesz w to wierzyć. Do końca możesz myśleć, że jeśli tylko wyzdrowieje, będzie uratowane, że jeśli tylko zda maturę, będzie uratowane, że jeśli tylko nauczy się budować więzi, będzie uratowane. A twoja mama? Dokąd ją prowadzisz? To ty wychodzisz z zależności, nie ona. Do końca będziesz dzieckiem, które ona usamodzielnia. Jako matka. Nie buntuj się, pozwól jej na to, bo ona w ten sposób dopełnia twojego wychowania”.

Open book icon Grandir (Dorastanie), Sophie Fontanel, 2010.
Person pin icon Fragment z francuskiego przełożyła Monika Szymaniak.
Image icon No more CanCan, Skyline-Photo, CC BY-ND 2.0, 2008.